
Opolska doula, Aleksandra Zatwarnicka
Kiedy w 20.09.2008 roku zrobiłam test ciążowy, byłam zagubiona. Nie wiedziałam, co mnie czeka, ani na co się właśnie zdecydowałam. Obecnie moja rola w społeczności mam polega na tym, żeby ich wejście w macierzyństwo było łatwiejsze niż moje.
Kocham ciężarne.
Uwielbiam się nimi otaczać, rozmawiać z nimi i mówić im, że to, że urosła im stopa, to po prostu ciąża i To-Czego-Nazwy-Przy-Ciężarnych-Nie-Wolno-Wymawiać (takie podłe i przebrzydłe, na H). Kocham ich emocje i wspieram je w ich wyborach. Moim zadaniem jako douli nie jest wcale urabianie ich na swoją stronę. Mój poród to mój poród, porody kobiet, którymi się opiekuję są ich porodami, a moim zadaniem jest umacnianie ich w ich kompetencjach jako przyszłe mamy, o czym czasem one nie zdają sobie sprawy będąc w ciąży.
Byłam terrorystką laktacyjną.
Długo wydawało mi się, że piersi są tylko do karmienia. Że należą tylko do dziecka. I długo dochodziłam do tego, że wcale nie. I że jeśli kobieta nie czuje się dobrze karmiąc piersią, to powinna przestać. Wiem, wiem. To bardzo niepopularny pogląd. Dobra, to może ten będzie lepszy: szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko. I mama, która karmi swoje dziecko, to dobra mama. Nieważne, czy karmi je piersią, czy jest jedną z tych mam, które stosują metodę KPI czyli Karmią Piersią Inaczej, czy woli podawać mu mleko modyfikowane. To są wybory tych mam i nic mi (i innym) do tego.
Spokorniałam.
Więcej jest we mnie dziś pokory. Przed kobiecym ciałem, przed pracą położnych, przed wyobrażeniami innych kobiet na temat ich porodów. Doula to przede wszystkim praca nad sobą, o czym może nie powinno się mówić głośno, ale ja słynę z tego, że mówię głośno to, o czym inni szepczą.
Nie wiem wszystkiego.
I jest mi z tym super, bo znam osoby, które znają się na pewnych rzeczach bardziej i właśnie do tych osób dostaniesz namiary, jeśli zdecydujesz się na moją opiekę w ciąży.